środa, 4 stycznia 2012

1.

- Cześć Andrew - rzuciła Ewa zamykając za sobą drzwi.

Zaspany szef w odpowiedzi kiwnął głową i zniknął na zapleczu.

- Hej - mruknęła Em dając buziaka chłopakowi siedzącemu przy stoliku.

Siedzący obok niego brunet złapał rudą za rękę i pociągnął na swoje kolana dając jej buziaka w policzek.

- Seb, jestem w pracy! - odpowiedziała udając oburzenie i wyrwała się chłopakowi.

Em leniwie zrobiła shake'a klientowi, którzy rzadko pojawiali się przed 13 i wróciła do reszty towarzystwa.

***

*PÓŁTORA ROKU WCZEŚNIEJ*

- Ej Em.... - Ewa przekręciła się na plecy i wbiła wzrok w sufit.


- Hmmmm? - odpowiedziała jej brunetka zaspanym głosem.


- Przeprowadźmy się do Londynu..


- Dobra - odburknęła Em i odwróciła się, żeby w końcu zapaść w sen.


***


- Czy Wy przypadkiem nie powinniście być w pracy ? - zapytała brunetka rozsiadając się w fotelu.

- Zrobiliśmy sobie malusią przerwę, żeby zerknąć co tam u naszych dziewczynek - odpowiedział jej Adam zawadiacko się uśmiechając.


*** 

*DZIEWIĘĆ MIESIĘCY WCZEŚNIEJ*

- Mamo, wzięłam wszystko? - zapytała nerwowo Emilia.


- Nie wiem, to Ty się pakowałaś. - kobieta pocałowała ją w policzek - W razie czego, dzwoń, wyślę Ci.


- EM, RUSZ SIĘ, BO SPÓŹNIMY SIĘ NA SAMOLOT! - wydarła się Ewa czekająca już od 15 minut na swoją przyjaciółkę.


- Pa Mamo - brunetka po raz ostatni przytuliła się do mamy i zbiegła po schodach, złapała stojącą na dole wielką walizkę oraz wielką torbę podręczną i pobiegła do samochodu.


Dojechały na lotnisko na styk. Ewa szybko pożegnała się z mamą i pobiegła za przyjaciółką w stronę miejsca odpraw. Zdążyły w ostatniej chwili. Pozbawione ciężaru, jakim były walizki, udały się do kilku sklepów po gazety i przekąski, mimo, że lot miał trwać jedynie 1,5 godziny. Potem szybko odnalazły swoje wyjście i weszły na pokład samolotu. Niedługo potem szybowały nad oświetlonym słońcem miastem. Były już coraz bliżej tego, na co czekały ze zniecierpliwieniem przez ostatnie kilka miesięcy. Już za chwilę miały poznać współlokatorów, z którymi miały dzielić mieszkanie przez co najmniej najbliższy rok. Już za dwa dni miały zacząć swoją pierwszą pracę. Bały się, że sobie nie poradzą. W pracy, w życiu. Bały się, że nie znajdą żadnych znajomych i będą skazane tylko na siebie.


Samolot wylądował, dziewczyny odpięły pasy, sięgnęły po swój bagaż podręczny i razem z resztą pasażerów ruszyły w stronę wyjścia.


- Może to one - Adam szturchnął łokciem kumpla i wskazał w stronę dwóch stojących kawałek dalej dziewczyn.


- No co Ty. Niemożliwe, żeby nam się tak poszczęściło. Wypatruj trochę brzydszych - odpowiedział mu Sebastian rozglądając się wokoło. Po chwili wyciągnął telefon i odczytał smsa. - Pytają gdzie jesteśmy. Nie mam kasy, zadzwoń.


Adam ze zrezygnowaniem wybrał numer i przyłożył telefon do ucha. Po dwóch sygnałach usłyszał damski głos po drugiej stronie.


- Gdzie jesteście? - zapytał.


- Stoimy pod wyjściem, obok McDonalda - odpowiedział mu głos w słuchawce. Chłopak spojrzał w stronę tego miejsca, ale nie zobaczył nikogo poza tymi dwiema ślicznymi dziewczynami.


- Nie widzę Was, jak wyglądacie?


- Brunetka i ruda.


- Ok, mam Was. - rozłączył się i schował telefon do kieszeni. - Miałem rację - powiedział do kumpla kierując się w stronę dwóch, trochę zagubionych dziewczyn.


***


- Cześć dziewczyny - w pomieszczeniu rozniosło się kilka głosów.

Ewa, Em, Adam i Seb unieśli głowy, żeby po chwili uśmiechnąć się radośnie do przyjaciół.

- To co zawsze? - zapytała ruda podnosząc się z kolan chłopaka i zajęła się robieniem shake'ów.

Tomlinson opadł na wolny fotel.

- Przyszliśmy tylko po shake'i - obwieścił szczerząc się. Em w odpowiedzi uniosła oba kciuki. - No i zaprosić Was do nas na dzisiejszy wieczór. Robimy małą imprezę. Prawda? - zwrócił się do Liama zagadanego z Evą.

Payne nie zwrócił na niego kompletnie uwagi, więc z odpowiedzią przyszedł Harry. Siorbiąc swój napój usiadł na poręczy fotela Louisa i pokiwał głową.

- Dobra, musimy lecieć! Praca na nas czeka!

- Liaaaaaam, gdzie Ci się tak spieszy ? - zapytał Niall siedzący w poprzek fotela.

- Na przykład na spotkanie z producentem? - na te słowa cała czwórka poderwała się.

- Cholera, zapomniałem, że to dziś - mruknął pod nosem Styles i, tak jak reszta, pośpiesznie pożegnał się z dziewczynami i już po chwili go nie było.

***

*OSIEM MIESIĘCY WCZEŚNIEJ*

Ewa siedziała przy stoliku z nogami położonymi na drugim krześle. Miały tego dnia mały ruch, więc nie musiała nic robić. Em wróciła właśnie z papierosa.


- Co robisz ? - zapytała przechodząc obok.


- Pobijam rekordy we Fruit Slice na telefonie Andrew - odpowiedziała ruda skupiona na grze.


- Nie masz życia - skomentowała i zniknęła na zapleczu. Przed nimi jeszcze godzina siedzenia w pracy. Na zewnątrz robiło się już ciemno.


Ewa usłyszała jakieś głosy, podniosła wzrok i zobaczyła wchodzą do środka grupkę chłopaków. Spojrzała na telefon. Przez nich przegrała. Trochę niezadowolona wstała i stanęła za ladą. Nagle jeden z chłopaków, niski blondyn, zauważył ją szturchnął kolegów i wskazał głową w moją stronę. Natychmiast ich zachowanie się zmieniło. Uspokoili się, starali się lepiej wyglądać i wszyscy podejrzanie się uśmiechali.


- Patrzcie, robimy sobie małą przerwę na pobyt w domu, a tutaj zachodzą takie zmiany - udał oburzonego jeden z nich. W bluzce w czerwone paski.


- Coś Wam podać? – zapytała dziewczyna.


- Możeee... Swojego twittera? - zapytał chłopak z kręconymi włosami.


- W zasadzie to nie mam twittera – ruda lekko się uśmiechnęła. Na dźwięk jej akcentu i z powodu informacji o braku konta na tym portalu chłopcy wymienili zdzwione spojrzenia.


- Przyjezdna - skwitował najwyższy z nich. - To może numer telefonu ?


- Muszę to przemyśleć.


- To w takim razie na czas czekania weźmiemy 5 waniliowych shake'ów, w tym jeden z wiórkami czekoladowymi i jeden z m&m'sami - powiedział chłopak w paski przeglądając menu.


Dziewczyna przygotowała cztery shake'i i podała je chłopakom. Akurat zabierała się za ostatni, ale zorientowała się, że w pudełku nie ma cukierków.


- EM! PRZYNIEŚ M&M'SY ! - krzyknęła uchylając drzwi na zaplecze.
Brunetka wyszła niosąc paczkę cukierków. Podała je przyjaciółce i dopiero wtedy zobaczyła pięciu  klientów wodzących wzrokiem ode mnie do niej.


- Cholera, musimy poważnie porozmawiać z Andrew. Nie mówi nam najważniejszych rzeczy - powiedział wysoki ciemnowłosy chłopak, który wcześniej się nie odzywał.


- Co to za obgadywanie mnie? CHŁOOOOPYYY - szef szeroko rozłożył ręce na widok chłopaków. Uściskał każdego po kolei. - Widzę, że poznaliście już moje nowe pracowniczki.


- Prawdę mówiąc, to tylko ucięliśmy krótką pogawędkę. Nie przedstawiliśmy się sobie - uściślił ten najwyższy - Jestem Liam - uśmiechnął się szeroko.


- Harry.


- Niall.


- Louis - ze śmiechem ukłonił się ten w paski.


- Zayn.


- Ewa - machnęła lekko.


- Em.


- Fantastycznie ! Dziewczyny, Ci panowie tutaj to moi ulubieni klienci ! Robią nam wspaniałą reklamę. - Em rzuciła szefowi pytające spojrzenie. - Jeszcze nic nie wiecie o Wielkiej Brytanii. Ci tutaj to One Direction. Najbardziej uwielbiany młody zespół w całym kraju. Dziewczyny za nimi szaleją.


- Następnym razem przyniesiemy Wam naszą płytę - obiecał Niall.


***


- Idziemy na tą imprezę ? – spytał Adam.

- Jasne. Przecież nie mamy żadnych innych planów – odpowiedziała mu jego dziewczyna wzruszając ramionami.

- Mamy Was odebrać z pracy?

- Tak. I kupcie po drodze coś do picia, żeby jechać od razu do chłopaków – brunetka dała mu słodkiego całusa.

- To do 23 ! – zawołał Seb pożegnawszy się z Ewą i razem z kumplem opuścili lokal.

Zapowiadał się zwyczajny dzień, kończący kolejny spędzony w Londynie miesiąc. Wszystko układało się wspaniale. Chłopcy, przyjaciele, praca. Aż do właśnie tego dnia, kiedy sprawy zaczęły się komplikować.