niedziela, 18 marca 2012

4.

EM

- Spakowaliście wszystko? – spytał patrząc na każdego po kolei Liam.

Cała siódemka pokiwała twierdząco głowami.

- To jaaaaaaaaaazda! – wykrzyczał Louis łapiąc Eleanor za rękę i biegnąc z nią do samochodu.

Jakiś czas temu Zayn wpadł na pomysł spędzenia kilku dni pod namiotami. Było całkiem ciepło, Andrew dał mi i Ewie wolne, postanowiliśmy zaryzykować.

W wyprawie nie brali udziału Danielle, która miała w tym czasie występy, Adam, który wyjechał na jakiś czas do Polski, pozałatwiać kilka spraw i Sebastian, który nie dostał urlopu.

- Obudźcie mnie jak dojedziemy. – powiedział Zayn i oparł zmęczoną głowę o ramię Harry'ego.

Podróż znacznie się wydłużyła, biorąc pod uwagę fakt, że kierowcą naszego busa był Louis, jednak nikomu to specjalnie nie przeszkadzało.

Wygłupialiśmy się, graliśmy w karty, również drzemaliśmy.

Kilka razy musieliśmy się zatrzymać, by opróżnić nasze pęcherze po sporych dawkach picia, żeby zatankować auto, a także żeby zapytać ludzi o drogę, kiedy nasz GPS zawodził.

- JESTEŚMY! – rozbrzmiał głos Louisa, kiedy zaczynało zmierzchać.

- Hurra! – wykrzyczeli nad moimi uszami Liam i Niall jednocześnie.

Zmęczeni lecz podekscytowani szybko opuściliśmy samochód. Cieszyliśmy się, że w końcu możemy rozprostować kości.

Narzuciliśmy na plecy swoje kolorowe plecaki, chłopcy dodatkowo złapali pod pachy wszystkie namioty i ruszyliśmy za szczęśliwym Louisem w głąb lasu.

- Daleko jeszcze? – spytała Ewa po kilkunastu minutach marszu. – Plecy mi odpadają.

- Mogę wziąć Twój plecak jeśli chcesz. – u jej boku pojawił się szybko Niall.

- Nie będzie to potrzebne. Dotarliśmy. – krzyknęła idąca kilka metrów przed nami Eleanor.

Faktycznie, przed nami widniał całkiem spory, okrągły kawałek, ładnej łąki, osłoniętej z każdej strony szczelnie drzewami.

Zrzuciłam ciężki plecak na ziemię i złapałam się za kark.

- Teraz przydałby mi się porządny masaż. – rozmarzyłam się.

- Do usług. – Harry podszedł do mnie i zaczął rozmasowywać obolałe ramiona.

- Nie ma obijania się, rozstawiamy namioty zanim będzie całkowicie ciemno! – przy naszym boku pojawił się Tomlinson odciągając szybko ode mnie Stylesa. Posłałam mu smutną minę, a on w odpowiedzi bezradnie wzruszył ramionami.

Kilkanaście minut później siedem namiotów ustawionych było w równym okręgu w odległościach od siebie trochę mniejszych niż dwa metry.

- Cholera! Zapomnieliśmy o głośnikach! – powiedział zdenerwowany Zayn.

- Pomyślałam o wszystkim. – radośnie odpowiedziała ruda wyciągając z plecaka dwa prostokątne głośniki z podłączonym do nich ipodem.

***

- Nawet nie spostrzegliśmy się kiedy Chris zniknął. Bawiliśmy się na całego. Dopiero kiedy...- Zayn z przejęciem opowiadał.

Była szczera noc a każdy z nas leżał w swoim namiocie, wychylając z niego jedynie głowę i ręce, w których trzymaliśmy piwa, słuchając opowiadanych historii.

Każdy z chłopców mówił po kolei próbując nas coraz bardziej wystraszyć.

- ... otarłem ręce, na których była krew, o spodnie.- Zayn kontynuował.

Wprawienie dziewczyn w bojaźliwy nastrój udało mu się całkiem dobrze. Strasznego wydźwięku dodawały także leśne odgłosy i spora dawka wypitego wcześniej alkoholu.

- Lou. Ja już nie mogę tego słuchać. Chodźmy spać!-powiedziała Eleanor.

Louis spoglądając na chłopaków poruszył z uśmiechem brwiami i oboje zniknęli w namiocie.

- Chcecie więcej? Mam kilka ciekawych historii w zanadrzu. - spytał nas Malik poprawiając małą poduszkę pod głową.

- Stary, ja już po tym co usłyszałam pewnie nie będę mogła sama zasnąć.-odpowiedziała ziewając Ewa.

- W moim namiocie jest trochę dodatkowego miejsca.- zamruczał Liam powodując u reszty wybuch śmiechu.

- Ja już się też chowam. Zimno. - rzuciłam pocierając przedramiona. Obdarzyłam przyjaciół szczerym uśmiechem i zapięłam od wewnątrz metalowy zamek. Zmieniłam pozycję żeby ewentualne zombie trafiło najpierw na moje stopy i starałam się zasnąć. Usłyszałam jak przyjaciele życzą sobie dobrej nocy kiedy zgasło pomarańczowe światło dużej latarki. Rzuciłam jeszcze okiem na komórkę, która wskazywała godzinę 4:30 i zero kresek zasięgu. Odczytałam także sms’a od Adama, sprzed kilku godzin, że bawi się świetnie z przyjaciółmi w jednym z sopockich klubów. Po stylu pisania rozpoznałam, że jest już ładnie wcięty. Chwilę później zasnęłam wtulona w miękką poduszkę.

***

Nie usłyszałam dźwięku rozpinanego zamka, ani tego jak po chwili zasuwał się z powrotem.

Nie usłyszałam szelestu, które spowodowało przesuwające się w moją stronę ciało. Nie obudziło mnie także odkrywanie koca, położenie się obok i ponowne przykrycie, tym razem naszej dwójki.

Zorientowałam się, że leży obok mnie dopiero kiedy objął mnie swoją silną ręką w pasie i przytulił do okrytych piżamą pleców.Nie odezwał się ani słowem. Wtulił twarz w moje włosy i cicho leżał. Równeiż nie wydobyłam z siebie żadnego dźwięku, udawałam, że nadal śpię. Zamknęłam ponownie oczy i starałam się nie reagować na bijące od niego ciepło.

sobota, 11 lutego 2012

3.

EM

- Ała…

- Ćśś… Nie chcesz chyba zostać znaleziona? – powiedział bardzo cicho.

- Harry… To ja szukam. – odpowiedziałam teatralnym szeptem. – Chyba przegrałeś.

Poczułam delikatny oddech na moim policzku, kiedy nagle światło w pokoju się zapaliło i wpadło do środka szafy, przez szczebelki w drzwiczkach, oświetlając twarz Harrego niebezpiecznie zbliżoną do mojej.

- MAMY PRĄD PONOWNIE! – wykrzyczał Zayn z salonu.

Pospiesznie wydostałam się z drewnianego mebla i udałam do reszty przyjaciół, słysząc jak Styles drepcze za mną.

Od razu skierowałam się do otwartych ramion mojego chłopaka, wtulając się w niego.

- No nie, nie kończymy zabawy, prawda? Miałem wygrać za drugim razem! – powiedział oburzony blondyn.

 - Wybacz. – odpowiedział Zayn, majstrujący już przy sprzęcie muzycznym.

Chwilę później w domu znów rozbrzmiały głośne dźwięki i wszyscy zaczęliśmy tańczyć.

EWA

Otworzyłam oczy obudzona przed budzik. Była sobota, dziś nie pracowałyśmy, a ja budzę się o tak wczesnej porze. Nie chcąc marnować dnia, niechętnie wygrzebałam się z łóżka. Dopiero w drodze do drzwi poczułam ból głowy po wczorajszej imprezie.
Nie spodziewałam się zastać nikogo w domu, bo chłopcy poszli do pracy, a Em pewnie spała. Jednak przyjaciółka, rześka, kręciła się w kuchni robiąc naleśniki na śniadanie.

- Dzień dobry - mruknęłam zaspanym głosem siadając na kanapie.

- Trzymaj - dziewczyna postawiła przede mną talerz z dwoma naleśnikami lekko się uśmiechając. Już po chwili siedziała obok mnie ze swoim talerzem i słoikiem nutelli. W ciszy przygotowałyśmy sobie posiłek.

- Coś nie tak? - spytałam widząc trochę nieobecny wzrok Em.

- Nieee... Tylko Harry wczoraj dziwnie się zachowywał... - odpowiedziała wyrwana z zamyślenia.

- Co masz na myśli? - mimo starań nie mogłam sobie przypomnieć, w którym momencie Styles zachowywał się inaczej niż zwykle.

- Wciągnął mnie do szafy i był jakoś za blisko...

- Na pewno przesadzasz. Harry czasem tak ma - odpowiedziałam jej zapychając buzię naleśnikiem

Dziewczyna wzruszyła ramionami i zajęła się swoim śniadaniem.

***

Spędziłyśmy dzień lecząc kaca w domu. Na stoliku w salonie piętrzyły się kubki po herbacie i opakowania po jogurtach.
Adam i Sebastian wrócili wieczorem, wyglądając na wykończonych, i z ulga usiedli na kanapie obok nas.

- Już nigdy nie piję przed pracą – wybełkotał Seb - Spadajcie - odpowiedział widząc nasze powątpiewające spojrzenia.

Włączyłyśmy jakiś film i nie minęła chwila, kiedy usłyszałyśmy lekkie pochrapywanie naszych chłopców. Trochę podśmiewając się z nich, przerwałyśmy film i zostawiając ich śpiących na kanapie, poszłyśmy do swoich pokoi.

***

- HGZJMKFDYUDHSNYUDSMNJ - wymamrotałam wtulając twarz w poduszkę i naciągając kołdrę na głowę. Ktoś zaczął łaskotać mnie w stopy - No spierdalaj - podciągnęłam nogi pod szyję. Przez chwile słyszałam jakieś glosy. Ktoś położył się wygodnie obok mnie i wtulił się we mnie przez kołdrę. Ktoś inny rozsiadł się w nogach mojego łóżka głośno mówiąc coś do drugiej osoby.

- Kurwa mac - mruknęłam po polsku - Mówiłam, żebyście dali mi spo... - urwałam widząc, że zamieszania nie powodują Adam i Sebastian.

- Jak tu weszliście? - zapytałam podnosząc się.

- Drzwi były otwarte - Niall zabrał obejmującą mnie rękę.

- Zamknęliście je za sobą? - w odpowiedzi na moje pytanie Liam skinął głową - Dobrze, to idziemy dalej spać - ułożyłam się wygodnie i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam, że obydwaj chłopcy kładą się obok mnie.

Nie zdążyłam nawet zasnąć, kiedy usłyszeliśmy krzyk dochodzący z pokoju Emily.

Horan i Payne z rozbawieniem na twarzach spojrzeli na siebie.

- Styles - powiedzieli jednocześnie.

***

- Śniadanko piękne panie - Harry postawił przed nami talerze z jajecznicą i kanapkami i obdarzył każdą z nas uśmiechem.

- Nie szczerz się tak - burknęła Em rozcierając bolącą kość ogonową - Jeszcze raz mnie tak zaskoczysz, a wylecisz przez okno.

- Jak na razie to Tobie było do tego bliżej - odpowiedział jej, wybuchając śmiechem na wspomnienie zaskoczonej brunetki spadającej z łóżka.

- Co tu się dzieje? - zaspany Adam wszedł do kuchni poprawiając czarne bokserki.

Wszyscy obecni zwrócili się w jego stronę.

- Nie powinieneś już być na lotnisku? - zaskoczona Emilia spojrzała na zegarek.

- A która godzina? - zapytał chłopak głośno ziewając.

- 11.

- CO?! SEBASTIAN WSTAJ NATYCHMIAST I JEDZIEMY NA LOTNISKO! ZASPAŁEŚ DO PRACY! MUSZĘ PRZEBUKOWAĆ BILET! WSTAWAJ SKURWIELU!!!!!!!!!!!!!! - usłyszeliśmy głos Adama z pokoju obok.

Wszystkich rozbawiła sytuacja, więc dokończyliśmy śniadanie w wesołej atmosferze. W końcu przerwał nam dzwonek telefonu Harry'ego.

- Dobra ludzie, zbieramy się, reszta już w drodze na miejsce zbiórki! - oznajmił po krótkiej rozmowie.

środa, 18 stycznia 2012

2.

EWA

Wesoło przekroczyliśmy próg apartamentu chłopaków. Było w nim głośno i tłoczno. Całą czwórką rozsiedliśmy się na jeszcze wolnej kanapie popijając dosyć mocne drinki. Rozmawialiśmy i rozglądaliśmy się za przyjaciółmi, których nigdzie nie było. Kiedy po godzinie nasze zapasy alkoholu skończyło się, stwierdziliśmy, że nie ma sensu bezczynnie czekać aż nam się napatoczą, więc ruszyliśmy w tłum tańczących. Okazało się to bardzo dobrym ruchem, bo tam właśnie spotkaliśmy Harry’ego i Liama razem z Danielle, jego dziewczyną. Styles szybkim ruchem wyrwał Em z objęć Adama i zaczął wywijać. Brunet przez chwilę stał osłupiały, po czym ze zrezygnowaniem zawrócił w stronę kanapy.

EM


- Harry wariacie!- powiedziałam do chłopaka ledwo przekrzykując muzykę.

Tańczyliśmy już dosyć długo, a chłopak w przeciwieństwie do mnie wcale nie odczuwał zmęczenia.

Słysząc moje słowa uśmiechnął się zawadiacko i kolejny raz zakręcił mną wokół swojej ręki.

***

*ROK WCZEŚNIEJ, WIGILIA*


- Czego jeszcze ja Ci mogę życzyć..?


- Przystojnego chłopaka z brytyjskim akcentem. – odpowiedziałam zdecydowanie.


***

- Chodźcie na drinka! – zawołała do nas Ewa tańcząca obok ze swoim chłopakiem. – Muszę odpocząć.

Pokiwałam twierdząco głową i wszyscy skierowaliśmy się do kuchni, gdzie przy stole siedziała reszta naszej ekipy sącząc powoli kolejne trunki.

Usiadłam na kolanach mojego chłopaka, przeszkadzając mu trochę w paleniu papierosa.

- Posmakuj, przed chwilą go wymyśliłem! – powiedział radośnie Horan przystawiając rudej do ust swoją szklankę.

Dziewczyna niepewnie odsunęła głowę i spojrzała na szklankę, jednak po chwili pozwoliła wlać sobie trochę jej zawartości do buzi.

- Pycha! – odpowiedziała radośnie przełykając drinka i prosząc o przyrządzenie jej takiego samego.

***

Bawiliśmy się wszyscy ponownie na parkiecie, pomijając Louisa i Liama, którzy zniknęli szybko gdzieś ze swoimi dziewczynami.

- Idę trochę pomiksować. – rzucił Zayn i skierował się do sporej konsoli.

Chwilę później tańczyliśmy do dość słabych miksów chłopaka, lecz jako dobrzy przyjaciele nie zeszliśmy z parkietu. Zresztą dzięki wypitemu alkoholowi, było nam tak naprawdę obojętne co dobiega z głośników.

Nagle, niespodziewanie całe oświetlenie zgasło, muzyka także przestała grać. Wszystko ogarnęła nieprzenikniona ciemność.

- Cholera. – krzyknął Zayn.

- Idę zobaczyć co tym razem spierdolił DJ MALIK. – powiedział zrezygnowany Styles i zobaczyliśmy jedynie kontur przesuwającej się sylwetki.

Po chwili wrócili do nas oboje oznajmiając, że prąd wyłączył się niezależnie od nich i nie da rady nic z tym zrobić. Kilka osób stojących obok naszej grupki jęknęło z niezadowolenia.

- KONIEC IMPREZY! – krzyknął Horan. - PROBLEMY TECHNICZNE. WSZYSCY WYPIERDALAĆ.

Pierwszy raz usłyszałam jak blondyn zaklął. Dziwne odczucie. Niechętnie, powoli, jednak wszyscy kierowali się do wyjścia, starając się nie przewrócić przez meble, czy inne, teraz niewidoczne rzeczy.

Adam objął mnie mocno ramionami, żebyśmy przypadkiem się nie rozdzielili.

Kiedy w salonie zostało już tylko dziewięć ciemnych sylwetek Ewa rzuciła:

- To co robimy? Macie jakieś latarki, świece, cokolwiek?

Mimo, że nic nie widziałam, byłam pewna, że w tej chwili na twarzach chłopców pojawiła się dezorientacja.

- Nie… - wydukał Horan.

- To co, my się też zbieramy? – zapytał mnie Adam dając całusa w szyję.

- Wódki zostało całkiem sporo, zostajemy wszyscy, coś wykombinujemy. – odpowiedział za mnie Harry.

- Pewnie! – dopowiedział Sebastian.

- To może… au, Seb! – pisnęła ruda.

Wszyscy zaczęliśmy chichotać.

- Idealne warunki do gry w chowanego! – krzyknął radosny Niall.

- Chowanego? – zabrzmiał nad moim uchem sceptyczny głos mojego chłopaka.

- No… wszyscy się chowają, a miejsca tu jest dużo, a jedna osoba szuka! – odpowiedział.

- Może po prostu wyjdziemy na ogródek i rozpalimy ognisko? – spytał Zayn.

- A masz drewno?

- Nie.

***

Z losowania zapałek, to ja wyciągnęłam tę, która miała ułamaną końcówkę. Wszyscy rozpierzchli się pospiesznie po apartamencie, a ja z rezygnacją usiadłam na sofie odliczając po cichu kolejne liczby.
Po kilku minutach wstałam i lekko oszukując podświetlałam sobie drogę komórką.

- WYŁĄCZ TO. – usłyszałam głos.

Z rezygnacją schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni i udałam się w kierunku dźwięku, potykając się o krzesło.

- Cholera! – syknęłam.

Małymi kroczkami przesuwałam się do przodu w kierunku kuchni, gdzie wciśniętych za lodówkę znalazłam Sebastiana i Ewę obściskujących się.

- Ehm…

- Mówiłam Ci, żebyś był ciszej. – skarciła dziewczyna chłopaka, wychodząc zła z kryjówki.

Zgarnęła z blatu piwa i również się potykając skierowała się do sofy, na której przed chwilą siedziałam, by zaczekać, aż znajdę wszystkich.

W domu panowała niemal idealna cisza. Nikt się nie poruszał, nikt się nie odzywał, nie chcąc się zdradzić.
W jednym z pokoi, do którego się zakradłam znalazłam Nialla za długą zasłoną, wprawiając go niemal w płacz tym, że nie wygra.

- Postaraj się bardziej w następnej rundzie. – powiedziałam ze śmiechem klepiąc go po ramieniu.

Starając się poruszać bezszelestnie weszłam do kolejnego pomieszczenia.

Księżyc za oknem delikatnie oświetlał spore łóżko, regał z książkami, gitarę i komodę.

Pomyślałam, że znajdę może kogoś mało pomysłowego pod łóżkiem. Idąc, nagle poczułam szybkie szarpnięcie i nim zdążyłam się zorientować zostałam zamknięta z kimś w szafie.

środa, 4 stycznia 2012

1.

- Cześć Andrew - rzuciła Ewa zamykając za sobą drzwi.

Zaspany szef w odpowiedzi kiwnął głową i zniknął na zapleczu.

- Hej - mruknęła Em dając buziaka chłopakowi siedzącemu przy stoliku.

Siedzący obok niego brunet złapał rudą za rękę i pociągnął na swoje kolana dając jej buziaka w policzek.

- Seb, jestem w pracy! - odpowiedziała udając oburzenie i wyrwała się chłopakowi.

Em leniwie zrobiła shake'a klientowi, którzy rzadko pojawiali się przed 13 i wróciła do reszty towarzystwa.

***

*PÓŁTORA ROKU WCZEŚNIEJ*

- Ej Em.... - Ewa przekręciła się na plecy i wbiła wzrok w sufit.


- Hmmmm? - odpowiedziała jej brunetka zaspanym głosem.


- Przeprowadźmy się do Londynu..


- Dobra - odburknęła Em i odwróciła się, żeby w końcu zapaść w sen.


***


- Czy Wy przypadkiem nie powinniście być w pracy ? - zapytała brunetka rozsiadając się w fotelu.

- Zrobiliśmy sobie malusią przerwę, żeby zerknąć co tam u naszych dziewczynek - odpowiedział jej Adam zawadiacko się uśmiechając.


*** 

*DZIEWIĘĆ MIESIĘCY WCZEŚNIEJ*

- Mamo, wzięłam wszystko? - zapytała nerwowo Emilia.


- Nie wiem, to Ty się pakowałaś. - kobieta pocałowała ją w policzek - W razie czego, dzwoń, wyślę Ci.


- EM, RUSZ SIĘ, BO SPÓŹNIMY SIĘ NA SAMOLOT! - wydarła się Ewa czekająca już od 15 minut na swoją przyjaciółkę.


- Pa Mamo - brunetka po raz ostatni przytuliła się do mamy i zbiegła po schodach, złapała stojącą na dole wielką walizkę oraz wielką torbę podręczną i pobiegła do samochodu.


Dojechały na lotnisko na styk. Ewa szybko pożegnała się z mamą i pobiegła za przyjaciółką w stronę miejsca odpraw. Zdążyły w ostatniej chwili. Pozbawione ciężaru, jakim były walizki, udały się do kilku sklepów po gazety i przekąski, mimo, że lot miał trwać jedynie 1,5 godziny. Potem szybko odnalazły swoje wyjście i weszły na pokład samolotu. Niedługo potem szybowały nad oświetlonym słońcem miastem. Były już coraz bliżej tego, na co czekały ze zniecierpliwieniem przez ostatnie kilka miesięcy. Już za chwilę miały poznać współlokatorów, z którymi miały dzielić mieszkanie przez co najmniej najbliższy rok. Już za dwa dni miały zacząć swoją pierwszą pracę. Bały się, że sobie nie poradzą. W pracy, w życiu. Bały się, że nie znajdą żadnych znajomych i będą skazane tylko na siebie.


Samolot wylądował, dziewczyny odpięły pasy, sięgnęły po swój bagaż podręczny i razem z resztą pasażerów ruszyły w stronę wyjścia.


- Może to one - Adam szturchnął łokciem kumpla i wskazał w stronę dwóch stojących kawałek dalej dziewczyn.


- No co Ty. Niemożliwe, żeby nam się tak poszczęściło. Wypatruj trochę brzydszych - odpowiedział mu Sebastian rozglądając się wokoło. Po chwili wyciągnął telefon i odczytał smsa. - Pytają gdzie jesteśmy. Nie mam kasy, zadzwoń.


Adam ze zrezygnowaniem wybrał numer i przyłożył telefon do ucha. Po dwóch sygnałach usłyszał damski głos po drugiej stronie.


- Gdzie jesteście? - zapytał.


- Stoimy pod wyjściem, obok McDonalda - odpowiedział mu głos w słuchawce. Chłopak spojrzał w stronę tego miejsca, ale nie zobaczył nikogo poza tymi dwiema ślicznymi dziewczynami.


- Nie widzę Was, jak wyglądacie?


- Brunetka i ruda.


- Ok, mam Was. - rozłączył się i schował telefon do kieszeni. - Miałem rację - powiedział do kumpla kierując się w stronę dwóch, trochę zagubionych dziewczyn.


***


- Cześć dziewczyny - w pomieszczeniu rozniosło się kilka głosów.

Ewa, Em, Adam i Seb unieśli głowy, żeby po chwili uśmiechnąć się radośnie do przyjaciół.

- To co zawsze? - zapytała ruda podnosząc się z kolan chłopaka i zajęła się robieniem shake'ów.

Tomlinson opadł na wolny fotel.

- Przyszliśmy tylko po shake'i - obwieścił szczerząc się. Em w odpowiedzi uniosła oba kciuki. - No i zaprosić Was do nas na dzisiejszy wieczór. Robimy małą imprezę. Prawda? - zwrócił się do Liama zagadanego z Evą.

Payne nie zwrócił na niego kompletnie uwagi, więc z odpowiedzią przyszedł Harry. Siorbiąc swój napój usiadł na poręczy fotela Louisa i pokiwał głową.

- Dobra, musimy lecieć! Praca na nas czeka!

- Liaaaaaam, gdzie Ci się tak spieszy ? - zapytał Niall siedzący w poprzek fotela.

- Na przykład na spotkanie z producentem? - na te słowa cała czwórka poderwała się.

- Cholera, zapomniałem, że to dziś - mruknął pod nosem Styles i, tak jak reszta, pośpiesznie pożegnał się z dziewczynami i już po chwili go nie było.

***

*OSIEM MIESIĘCY WCZEŚNIEJ*

Ewa siedziała przy stoliku z nogami położonymi na drugim krześle. Miały tego dnia mały ruch, więc nie musiała nic robić. Em wróciła właśnie z papierosa.


- Co robisz ? - zapytała przechodząc obok.


- Pobijam rekordy we Fruit Slice na telefonie Andrew - odpowiedziała ruda skupiona na grze.


- Nie masz życia - skomentowała i zniknęła na zapleczu. Przed nimi jeszcze godzina siedzenia w pracy. Na zewnątrz robiło się już ciemno.


Ewa usłyszała jakieś głosy, podniosła wzrok i zobaczyła wchodzą do środka grupkę chłopaków. Spojrzała na telefon. Przez nich przegrała. Trochę niezadowolona wstała i stanęła za ladą. Nagle jeden z chłopaków, niski blondyn, zauważył ją szturchnął kolegów i wskazał głową w moją stronę. Natychmiast ich zachowanie się zmieniło. Uspokoili się, starali się lepiej wyglądać i wszyscy podejrzanie się uśmiechali.


- Patrzcie, robimy sobie małą przerwę na pobyt w domu, a tutaj zachodzą takie zmiany - udał oburzonego jeden z nich. W bluzce w czerwone paski.


- Coś Wam podać? – zapytała dziewczyna.


- Możeee... Swojego twittera? - zapytał chłopak z kręconymi włosami.


- W zasadzie to nie mam twittera – ruda lekko się uśmiechnęła. Na dźwięk jej akcentu i z powodu informacji o braku konta na tym portalu chłopcy wymienili zdzwione spojrzenia.


- Przyjezdna - skwitował najwyższy z nich. - To może numer telefonu ?


- Muszę to przemyśleć.


- To w takim razie na czas czekania weźmiemy 5 waniliowych shake'ów, w tym jeden z wiórkami czekoladowymi i jeden z m&m'sami - powiedział chłopak w paski przeglądając menu.


Dziewczyna przygotowała cztery shake'i i podała je chłopakom. Akurat zabierała się za ostatni, ale zorientowała się, że w pudełku nie ma cukierków.


- EM! PRZYNIEŚ M&M'SY ! - krzyknęła uchylając drzwi na zaplecze.
Brunetka wyszła niosąc paczkę cukierków. Podała je przyjaciółce i dopiero wtedy zobaczyła pięciu  klientów wodzących wzrokiem ode mnie do niej.


- Cholera, musimy poważnie porozmawiać z Andrew. Nie mówi nam najważniejszych rzeczy - powiedział wysoki ciemnowłosy chłopak, który wcześniej się nie odzywał.


- Co to za obgadywanie mnie? CHŁOOOOPYYY - szef szeroko rozłożył ręce na widok chłopaków. Uściskał każdego po kolei. - Widzę, że poznaliście już moje nowe pracowniczki.


- Prawdę mówiąc, to tylko ucięliśmy krótką pogawędkę. Nie przedstawiliśmy się sobie - uściślił ten najwyższy - Jestem Liam - uśmiechnął się szeroko.


- Harry.


- Niall.


- Louis - ze śmiechem ukłonił się ten w paski.


- Zayn.


- Ewa - machnęła lekko.


- Em.


- Fantastycznie ! Dziewczyny, Ci panowie tutaj to moi ulubieni klienci ! Robią nam wspaniałą reklamę. - Em rzuciła szefowi pytające spojrzenie. - Jeszcze nic nie wiecie o Wielkiej Brytanii. Ci tutaj to One Direction. Najbardziej uwielbiany młody zespół w całym kraju. Dziewczyny za nimi szaleją.


- Następnym razem przyniesiemy Wam naszą płytę - obiecał Niall.


***


- Idziemy na tą imprezę ? – spytał Adam.

- Jasne. Przecież nie mamy żadnych innych planów – odpowiedziała mu jego dziewczyna wzruszając ramionami.

- Mamy Was odebrać z pracy?

- Tak. I kupcie po drodze coś do picia, żeby jechać od razu do chłopaków – brunetka dała mu słodkiego całusa.

- To do 23 ! – zawołał Seb pożegnawszy się z Ewą i razem z kumplem opuścili lokal.

Zapowiadał się zwyczajny dzień, kończący kolejny spędzony w Londynie miesiąc. Wszystko układało się wspaniale. Chłopcy, przyjaciele, praca. Aż do właśnie tego dnia, kiedy sprawy zaczęły się komplikować.