EM
- Spakowaliście wszystko? – spytał patrząc na każdego po kolei Liam.
Cała siódemka pokiwała twierdząco głowami.
- To jaaaaaaaaaazda! – wykrzyczał Louis łapiąc Eleanor za rękę i biegnąc z nią do samochodu.
Jakiś czas temu Zayn wpadł na pomysł spędzenia kilku dni pod namiotami. Było całkiem ciepło, Andrew dał mi i Ewie wolne, postanowiliśmy zaryzykować.
W wyprawie nie brali udziału Danielle, która miała w tym czasie występy, Adam, który wyjechał na jakiś czas do Polski, pozałatwiać kilka spraw i Sebastian, który nie dostał urlopu.
- Obudźcie mnie jak dojedziemy. – powiedział Zayn i oparł zmęczoną głowę o ramię Harry'ego.
Podróż znacznie się wydłużyła, biorąc pod uwagę fakt, że kierowcą naszego busa był Louis, jednak nikomu to specjalnie nie przeszkadzało.
Wygłupialiśmy się, graliśmy w karty, również drzemaliśmy.
Kilka razy musieliśmy się zatrzymać, by opróżnić nasze pęcherze po sporych dawkach picia, żeby zatankować auto, a także żeby zapytać ludzi o drogę, kiedy nasz GPS zawodził.
- JESTEŚMY! – rozbrzmiał głos Louisa, kiedy zaczynało zmierzchać.
- Hurra! – wykrzyczeli nad moimi uszami Liam i Niall jednocześnie.
Zmęczeni lecz podekscytowani szybko opuściliśmy samochód. Cieszyliśmy się, że w końcu możemy rozprostować kości.
Narzuciliśmy na plecy swoje kolorowe plecaki, chłopcy dodatkowo złapali pod pachy wszystkie namioty i ruszyliśmy za szczęśliwym Louisem w głąb lasu.
- Daleko jeszcze? – spytała Ewa po kilkunastu minutach marszu. – Plecy mi odpadają.
- Mogę wziąć Twój plecak jeśli chcesz. – u jej boku pojawił się szybko Niall.
- Nie będzie to potrzebne. Dotarliśmy. – krzyknęła idąca kilka metrów przed nami Eleanor.
Faktycznie, przed nami widniał całkiem spory, okrągły kawałek, ładnej łąki, osłoniętej z każdej strony szczelnie drzewami.
Zrzuciłam ciężki plecak na ziemię i złapałam się za kark.
- Teraz przydałby mi się porządny masaż. – rozmarzyłam się.
- Do usług. – Harry podszedł do mnie i zaczął rozmasowywać obolałe ramiona.
- Nie ma obijania się, rozstawiamy namioty zanim będzie całkowicie ciemno! – przy naszym boku pojawił się Tomlinson odciągając szybko ode mnie Stylesa. Posłałam mu smutną minę, a on w odpowiedzi bezradnie wzruszył ramionami.
Kilkanaście minut później siedem namiotów ustawionych było w równym okręgu w odległościach od siebie trochę mniejszych niż dwa metry.
- Cholera! Zapomnieliśmy o głośnikach! – powiedział zdenerwowany Zayn.
- Pomyślałam o wszystkim. – radośnie odpowiedziała ruda wyciągając z plecaka dwa prostokątne głośniki z podłączonym do nich ipodem.
***
- Nawet nie spostrzegliśmy się kiedy Chris zniknął. Bawiliśmy się na całego. Dopiero kiedy...- Zayn z przejęciem opowiadał.
Była szczera noc a każdy z nas leżał w swoim namiocie, wychylając z niego jedynie głowę i ręce, w których trzymaliśmy piwa, słuchając opowiadanych historii.
Każdy z chłopców mówił po kolei próbując nas coraz bardziej wystraszyć.
- ... otarłem ręce, na których była krew, o spodnie.- Zayn kontynuował.
Wprawienie dziewczyn w bojaźliwy nastrój udało mu się całkiem dobrze. Strasznego wydźwięku dodawały także leśne odgłosy i spora dawka wypitego wcześniej alkoholu.
- Lou. Ja już nie mogę tego słuchać. Chodźmy spać!-powiedziała Eleanor.
Louis spoglądając na chłopaków poruszył z uśmiechem brwiami i oboje zniknęli w namiocie.
- Chcecie więcej? Mam kilka ciekawych historii w zanadrzu. - spytał nas Malik poprawiając małą poduszkę pod głową.
- Stary, ja już po tym co usłyszałam pewnie nie będę mogła sama zasnąć.-odpowiedziała ziewając Ewa.
- W moim namiocie jest trochę dodatkowego miejsca.- zamruczał Liam powodując u reszty wybuch śmiechu.
- Ja już się też chowam. Zimno. - rzuciłam pocierając przedramiona. Obdarzyłam przyjaciół szczerym uśmiechem i zapięłam od wewnątrz metalowy zamek. Zmieniłam pozycję żeby ewentualne zombie trafiło najpierw na moje stopy i starałam się zasnąć. Usłyszałam jak przyjaciele życzą sobie dobrej nocy kiedy zgasło pomarańczowe światło dużej latarki. Rzuciłam jeszcze okiem na komórkę, która wskazywała godzinę 4:30 i zero kresek zasięgu. Odczytałam także sms’a od Adama, sprzed kilku godzin, że bawi się świetnie z przyjaciółmi w jednym z sopockich klubów. Po stylu pisania rozpoznałam, że jest już ładnie wcięty. Chwilę później zasnęłam wtulona w miękką poduszkę.
***
Nie usłyszałam dźwięku rozpinanego zamka, ani tego jak po chwili zasuwał się z powrotem.
Nie usłyszałam szelestu, które spowodowało przesuwające się w moją stronę ciało. Nie obudziło mnie także odkrywanie koca, położenie się obok i ponowne przykrycie, tym razem naszej dwójki.
Zorientowałam się, że leży obok mnie dopiero kiedy objął mnie swoją silną ręką w pasie i przytulił do okrytych piżamą pleców.Nie odezwał się ani słowem. Wtulił twarz w moje włosy i cicho leżał. Równeiż nie wydobyłam z siebie żadnego dźwięku, udawałam, że nadal śpię. Zamknęłam ponownie oczy i starałam się nie reagować na bijące od niego ciepło.