EWA
Wesoło przekroczyliśmy próg apartamentu chłopaków. Było w nim głośno i tłoczno. Całą czwórką rozsiedliśmy się na jeszcze wolnej kanapie popijając dosyć mocne drinki. Rozmawialiśmy i rozglądaliśmy się za przyjaciółmi, których nigdzie nie było. Kiedy po godzinie nasze zapasy alkoholu skończyło się, stwierdziliśmy, że nie ma sensu bezczynnie czekać aż nam się napatoczą, więc ruszyliśmy w tłum tańczących. Okazało się to bardzo dobrym ruchem, bo tam właśnie spotkaliśmy Harry’ego i Liama razem z Danielle, jego dziewczyną. Styles szybkim ruchem wyrwał Em z objęć Adama i zaczął wywijać. Brunet przez chwilę stał osłupiały, po czym ze zrezygnowaniem zawrócił w stronę kanapy.
EM
- Harry wariacie!- powiedziałam do chłopaka ledwo przekrzykując muzykę.
Tańczyliśmy już dosyć długo, a chłopak w przeciwieństwie do mnie wcale nie odczuwał zmęczenia.
Słysząc moje słowa uśmiechnął się zawadiacko i kolejny raz zakręcił mną wokół swojej ręki.
***
*ROK WCZEŚNIEJ, WIGILIA*
- Czego jeszcze ja Ci mogę życzyć..?
- Przystojnego chłopaka z brytyjskim akcentem. – odpowiedziałam zdecydowanie.
***
- Chodźcie na drinka! – zawołała do nas Ewa tańcząca obok ze swoim chłopakiem. – Muszę odpocząć.
Pokiwałam twierdząco głową i wszyscy skierowaliśmy się do kuchni, gdzie przy stole siedziała reszta naszej ekipy sącząc powoli kolejne trunki.
Usiadłam na kolanach mojego chłopaka, przeszkadzając mu trochę w paleniu papierosa.
- Posmakuj, przed chwilą go wymyśliłem! – powiedział radośnie Horan przystawiając rudej do ust swoją szklankę.
Dziewczyna niepewnie odsunęła głowę i spojrzała na szklankę, jednak po chwili pozwoliła wlać sobie trochę jej zawartości do buzi.
- Pycha! – odpowiedziała radośnie przełykając drinka i prosząc o przyrządzenie jej takiego samego.
***
Bawiliśmy się wszyscy ponownie na parkiecie, pomijając Louisa i Liama, którzy zniknęli szybko gdzieś ze swoimi dziewczynami.
- Idę trochę pomiksować. – rzucił Zayn i skierował się do sporej konsoli.
Chwilę później tańczyliśmy do dość słabych miksów chłopaka, lecz jako dobrzy przyjaciele nie zeszliśmy z parkietu. Zresztą dzięki wypitemu alkoholowi, było nam tak naprawdę obojętne co dobiega z głośników.
Nagle, niespodziewanie całe oświetlenie zgasło, muzyka także przestała grać. Wszystko ogarnęła nieprzenikniona ciemność.
- Cholera. – krzyknął Zayn.
- Idę zobaczyć co tym razem spierdolił DJ MALIK. – powiedział zrezygnowany Styles i zobaczyliśmy jedynie kontur przesuwającej się sylwetki.
Po chwili wrócili do nas oboje oznajmiając, że prąd wyłączył się niezależnie od nich i nie da rady nic z tym zrobić. Kilka osób stojących obok naszej grupki jęknęło z niezadowolenia.
- KONIEC IMPREZY! – krzyknął Horan. - PROBLEMY TECHNICZNE. WSZYSCY WYPIERDALAĆ.
Pierwszy raz usłyszałam jak blondyn zaklął. Dziwne odczucie. Niechętnie, powoli, jednak wszyscy kierowali się do wyjścia, starając się nie przewrócić przez meble, czy inne, teraz niewidoczne rzeczy.
Adam objął mnie mocno ramionami, żebyśmy przypadkiem się nie rozdzielili.
Kiedy w salonie zostało już tylko dziewięć ciemnych sylwetek Ewa rzuciła:
- To co robimy? Macie jakieś latarki, świece, cokolwiek?
Mimo, że nic nie widziałam, byłam pewna, że w tej chwili na twarzach chłopców pojawiła się dezorientacja.
- Nie… - wydukał Horan.
- To co, my się też zbieramy? – zapytał mnie Adam dając całusa w szyję.
- Wódki zostało całkiem sporo, zostajemy wszyscy, coś wykombinujemy. – odpowiedział za mnie Harry.
- Pewnie! – dopowiedział Sebastian.
- To może… au, Seb! – pisnęła ruda.
Wszyscy zaczęliśmy chichotać.
- Idealne warunki do gry w chowanego! – krzyknął radosny Niall.
- Chowanego? – zabrzmiał nad moim uchem sceptyczny głos mojego chłopaka.
- No… wszyscy się chowają, a miejsca tu jest dużo, a jedna osoba szuka! – odpowiedział.
- Może po prostu wyjdziemy na ogródek i rozpalimy ognisko? – spytał Zayn.
- A masz drewno?
- Nie.
***
Z losowania zapałek, to ja wyciągnęłam tę, która miała ułamaną końcówkę. Wszyscy rozpierzchli się pospiesznie po apartamencie, a ja z rezygnacją usiadłam na sofie odliczając po cichu kolejne liczby.
Po kilku minutach wstałam i lekko oszukując podświetlałam sobie drogę komórką.
- WYŁĄCZ TO. – usłyszałam głos.
Z rezygnacją schowałam telefon do tylnej kieszeni spodni i udałam się w kierunku dźwięku, potykając się o krzesło.
- Cholera! – syknęłam.
Małymi kroczkami przesuwałam się do przodu w kierunku kuchni, gdzie wciśniętych za lodówkę znalazłam Sebastiana i Ewę obściskujących się.
- Ehm…
- Mówiłam Ci, żebyś był ciszej. – skarciła dziewczyna chłopaka, wychodząc zła z kryjówki.
Zgarnęła z blatu piwa i również się potykając skierowała się do sofy, na której przed chwilą siedziałam, by zaczekać, aż znajdę wszystkich.
W domu panowała niemal idealna cisza. Nikt się nie poruszał, nikt się nie odzywał, nie chcąc się zdradzić.
W jednym z pokoi, do którego się zakradłam znalazłam Nialla za długą zasłoną, wprawiając go niemal w płacz tym, że nie wygra.
- Postaraj się bardziej w następnej rundzie. – powiedziałam ze śmiechem klepiąc go po ramieniu.
Starając się poruszać bezszelestnie weszłam do kolejnego pomieszczenia.
Księżyc za oknem delikatnie oświetlał spore łóżko, regał z książkami, gitarę i komodę.
Pomyślałam, że znajdę może kogoś mało pomysłowego pod łóżkiem. Idąc, nagle poczułam szybkie szarpnięcie i nim zdążyłam się zorientować zostałam zamknięta z kimś w szafie.
świetny wpis !:)
OdpowiedzUsuń